Motywacja małego dziecka
"Chodzące dziecko w wieku między osiemnastym a dwudziestym czwartym miesiącem życia może pokonać całe kilometry, a także przemierzać trudne odcinki pod górę i po schodach. Tylko że ono chodzi w zupełnie innym celu niż my. Dorosły chodzi, aby dojść do jakiegoś punktu zewnętrznego, i dąży prosto do niego, poza tym ma ustalony rytm kroków, który przemieszcza go niemal mechanicznie.
Maluch chodzi po to, aby dopracować swoje funkcje, jego cel jest więc kreatywny sam w sobie. Dziecko jest powolne, nie wypracowało jeszcze rytmu kroków, nie ma jeszcze celu. Pociągają je jednak rzeczy dookoła i popychają dalej za każdym razem.
Pomoc dorosłego powinna polegać na tym, żeby zrezygnować z własnego rytmu, z własnego celu".
/M. Montessori "Sekret dzieciństwa"/
Czym jest motywacja małego dziecka? Z czego wynika i co jest potrzebne, by się pojawiła?
Postanowiłam spróbować odpowiedzieć na te kilka pytań, by pokazać jak bardzo ważne jest dla dziecka samodzielne podejmowanie wyzwań, decyzji i poczucie sprawstwa.
A do wyboru dzisiejszego cytatu zainspirowało mnie spotkanie cudownej rodziny na spacerze, gdzie rodzice ubolewali, że ich kilkunastomiesięczne dziecko nie chce chodzić, tylko woli jeździć w wózku. Czy aby na pewno?
Maria Montessori w swojej pracy pedagogicznej zwracała szczególną uwagę na fakt, że dziecko wie czego potrzebuje, bo to natura decyduje o jego rozwoju, dziecko wie jak ten rozwój osiągnąć, choć robi to zupełnie nie świadomie, a co najważniejsze ma wszystkie kompetencje, by ów wyznaczony cel zrealizować. Rolą dorosłego jest je wspierać nie przeszkadzając. Tylko w takich okolicznościach dziecko ma szansę wydobywać z siebie wewnętrzną motywację do podejmowania trudu działania. Jeżeli potrzeby rodzica stają się ważniejsze od potrzeb dziecka, motywacja słabnie, bo dziecko nie czuje swojej odpowiedzialności i sprawczości.
Maria Montessori przekazała rodzicom proste rady: podążajcie za dzieckiem, idźcie jego tempem, zatrzymajcie się, gdy ono przystaje, by obserwować otoczenie, pozwalajcie na samodzielne ubieranie się i nie poprawiajcie na odwrót ubranych spodni czy butów, pozwalajcie na samodzielne picie i jedzeni, na rozlewanie wody i brudzenie się przy jedzeniu. Gdy dziecko zechce przez godzinę wchodzić po schodach — pozwólcie na to. Takie zachowanie jest najlepszą pomocą w rozwoju dziecka, jaką może mu zaoferować dorosły. Pomoc ta wzmacnia wewnętrzną motywację dziecka do podejmowania kolejnych prób.
Profesor Joachim Bauer w jednej ze swoich książek "Co z tą szkołą" pisze „Wewnętrzna motywacja nie rodzi się sama z siebie. Przed zaledwie kilku laty neurobiolodzy odkryli w mózgu obszary odpowiedzialne za wolę życia, wewnętrzną energię, motywację i zadowolenie wynikające z własnych dokonań. Wyodrębnienie układu motywacji (określanego też jako układ nagrody) udało się dzięki odkryciu trzech wyzwalanych przez tę część mózgu neuroprzekaźników. Tworzą one wspólnie tzw. „koktajl” biologiczny dostarczany organizmowi przez mózg.
Na początek kilka słów na temat wspomnianych substancji chemicznych. Pierwsza z nich – dopamina – to rodzaj środka dopingującego, który rozbudza w nas wewnętrzną aktywność i gotowość działania. Drugim składnikiem koktajlu są opioidy endogenne, wydzielane przez mózg substancje, dzięki którym odczuwamy fizyczne i psychiczne zadowolenie. Trzecim elementem jest oksytocyna, wyjątkowo interesująca substancja, odpowiedzialna za odczuwanie silnej więzi z konkretnym człowiekiem i gotowość do szczególnych poświęceń dla tej osoby. Wszystkie trzy substancje tworzą razem genialny tercet. Człowiek, któremu jego własny mózg aplikuję tę miksturę, odczuwa radość życia, jest gotów do podejmowania wspólnych działań z innymi ludźmi i potrafi cieszyć się z własnych osiągnięć. Najważniejsze pytanie brzmi zatem, jakie warunki muszą zostać spełnione, by system nagrody zaserwował ów koktajl naszemu organizmowi?
Odpowiedzi dostarczają najnowsze wyniki badań neurobiologicznych: Dla poprawnego funkcjonowania systemu motywacji decydujące znaczenia mają zainteresowanie własnym otoczeniem oraz uznanie i szacunek okazywane nam przez innych."
To co na początku XX wieku zaobserwowała Maria Montessori dzisiaj potwierdzają zaawansowane badania neurobiologiczne.
Uznanie i szacunek dorosłych wobec dziecka to pozostanie w uważności na jego potrzeby, wsparcie w rozwijaniu i umacnianiu mocnych stron, to zachęta do pokonywania trudności, rozumiana jako wspierająca obecność i towarzyszenie. Każde dziecko potrzebuje wsparcia w sytuacji pojawiającego się wyzwania, każde dziecko potrzebuje akceptacji dla jego wyborów, decyzji i często nieporadności.
Otoczenie to wszystko to co dajemy dziecku - jego pokój, zabawki, materiały do pracy, miejsca zabaw, miejsca spacerów. Otoczenie powinno być interesujące, inspirujące, zachęcające do eksploracji i jednocześnie dające szansę na odniesienie sukcesu. Materiał za prosty znudzi dziecko, materiał za trudny wzbudzi w nim frustrację. Każdy człowiek potrzebuje sukcesu, również małe dziecko.
Chciałabym tu zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny aspekt związany z naszym szacunkiem wobec dziecka i jego potrzeb. Jeżeli dziecko czuje się lekceważone, nie ma wokół siebie wspierającego otoczenia zarówno fizycznego w postaci adekwatnych dla jego rozwoju materiałów, zabawek, książek, mebli itp., ale przed wszystkim w postaci empatycznych, kochających i uważnych ludzi, odczuwa taki sam ból fizyczny jak przy uderzeniu. Badania neurobiologiczne udowadniają, że wykluczenie człowieka, brak pełnej akceptacji przez grupę, w której funkcjonuje, brak akceptacji dla podejmowanych działań, zbyt duża krytyka jest odbierane przez mózg tak samo jak ból fizyczny. Oznacza to, że dziecko doświadczające wykluczenia, upokorzenia lub niezrozumienia cierpi nie tylko psychicznie ale również fizycznie. Ponieważ efektem doświadczania bólu często jest agresja lub depresja, można sobie łatwo wyobrazić, że takie same skutki wywołuje odrzucenie, wykluczenie, niezrozumienie, wyśmiewanie lub inne formy upokarzania człowieka. Również u małych dzieci.